Siadając do pisania grudniowego wstępniaka, pomyślałem sobie, że fajnie by było, gdyby był on zarówno świąteczny, jak i planszówkowy. To, że kupujemy gry pod choinkę i możemy w nie zagrać z najbliższymi zaraz po rozpakowaniu prezentu to banał i nie chcę tym marnować waszego czasu. Napiszę natomiast o pewnej grudniowo-świątecznej tradycji, którą celebruję od dobrych dwudziestu lat. Chodzi o Talisman... tak, Magię i Miecz, tę losową retro grę, na której każdy szanujący się planszówkowicz wyrósł, ale teraz się do tego nie chce przyznać, bo losowa, bo nudna, bo długi czas przygotowania do rozgrywki, bo coś tam jeszcze. Sam też nie jestem jej ogromnym fanem, ponieważ przez lata zagrałem w tyle świetnych gier, że Magia i Miecz po prostu trącą myszką. Nie zmienia to jednak faktu, że w grudniu po prostu rozkładamy wszystkie te plansze, karty oraz żetony i gramy wieczorami, gdy za oknem pada śnieg. No dobra, to ostatnie to od kilku lat ściema, ale fajnie tak dodać śnieg, żeby wyszło jak w amerykańskiej reklamie telewizyjnej. I powiem wam, że w przypadku Talismanu magia świąt po prostu działa. Przez cały rok ciężko mnie nawet nakłonić do komputerowej wersji, a w grudniu siadam przy planszy, rzucam kostkami, łażę losowo to tu, to tam, bez ładu i składu, a jednak świetnie się przy tym bawię. Nie tylko zresztą ja – wszyscy świetnie się bawimy. Zatem i w tym roku na naszym stole będzie gościł karp i Talisman, a w telewizji Kevin sam w domu. Pewne rzeczy się nie zmieniają.
Do zobaczenia za miesiąc! W styczniu stuknie nam równo stówka!