Cześć, jestem Tomek i muszę się wam do czegoś przyznać. Nie rozumiem fenomenu Dixita i tego, co robi on z ludźmi. W ostatni weekend graliśmy naprawdę ciekawą rozgrywkę w Szoguna i na zakończenie spotkania padła propozycja szybkiej partii w Dixita. Połowa osób zgromadzonych przy stole nie znała tej gry, jednak bardzo szybko załapały one zasady. Szybka partia zamieniła się w kilkugodzinny maraton, pod koniec którego nikt już nie pamiętał o Sengoku Jidai. W ruch poszły również karty bankowe i kolejne egzemplarze gry znalazły nowych właścicieli. Nie potrafię po prostu pojąć, jak tak prosta gra może zafascynować do tego stopnia, że godziny zamieniają się w dni, te zaś w miesiące i lata. Jesień ustępuje miejsca zimie, ta wiośnie, a ci nadal walczą – normalnie jak w Domu latających sztyletów. Podobnie jest zresztą ze Story Cubes...Jeśli i wy nie do końca rozumiecie fenomen tych nieprzeciętnych gier familijnych, służymy pomocą! Od marca na łamach Rebel Timesa poświęcimy tego rodzaju grom stały kącik, w którym postaramy się przybliżyć wam najciekawsze tytuły. Dla najmłodszych, ich rodziców, dziadków i pradziadków – każdy znajdzie w nim coś dla siebie.
Życzę wam miłej lektury, a sam wracam na spotkanie Anonimowych Planszówkowych Ignorantów.
Do zobaczenia w kwietniu!